W zeszłym tygodniu mieliśmy zdjęcia nocne. Zaczynaliśmy około szesnastej i kończyliśmy z nadejściem świtu. W tym tygodniu jest zupełnie odwrotnie - dziś pojawiliśmy się na planie przed świtem a skończyliśmy tuż po zachodzie słońca. Zmiana czasu z letniego na zimowy została uwzględniona w planie pracy. Takie to już życie filmowca - uwarunkowane ekspozycją. I nieustanną walką z czasem: albo zbyt szybko robi się jasno, albo zbyt szybko się ściemnia.
Pierwsze dziesieć dni zdjęciowych spędziliśmy w nieogrzewanym szpitalu, a potem zaczęły się plenery. Dwanaście godzin w plenerze, to wystarczająco dużo by przemarznąć. Aktorzy dzielnie towarzyszą nam w niedoli i wcale nie mają lepiej - Boguś Linda całą noc pozwalał się bić a Lidia Sadowa pozowała nago w nieogrzewanej pracowni malarskiej.
Czasoprzestrzeń naszego planu filmowego jest prawie tak samo skomplikowana, jak czasoprzestrzeń filmu, który tworzymy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
zdjęcia, zdjęcia, więcej zdjęć!
uchylcie rąbka tajemnicy!
Prześlij komentarz